Dzień dobry pierwszoklasiści,
Dzisiaj trochę o przyjaźni. Przyjaźń,w życiu każdego
człowieka jest bardzo ważna. Zawsze łatwiej przechodzić przez trudne sytuacje
razem z prawdziwymi przyjaciółmi niż samemu. Przyjaciel to ktoś kto nas
rozumie, pomaga nam w trudnych chwilach, ale też potrafi nam zwrócić uwagę
kiedy robimy coś źle. To ktoś kto nie opuści nas w potrzebie ani w
najtrudniejszym momencie. O przyjaźń należy dbać i ją pielęgnować.
W tym szczególnym okresie przez jaki teraz przechodzimy na pewno
każy z Was wie o czym mówię. Tęsknicie za Waszymi przyjaciółmi, z którymi nie
możecie się spotkać, porozmawiać i pobawić. Pamiętajcie jednak, że nawet w
takim trudnym, czasie zawsze możecie zadzwonić do swoich przyjaciół i
porozmawiać z nimi, na pewno ucieszą się na Wasz głos. A kiedy już wrócimy
wszyscy do szkół wtedy tym bardziej docenicie nawzajem swoją obecność.
Tym razem poproszę Waszych rodziców, żeby przeczytali Wam bajkę
pt: "Razem raźniej i przyjaźniej." Możecie to zrobić w ramach
wieczornego czytania. Zobaczycie jak przyjaźń może zmienić kogoś na lepsze i
przezwyciężyć nawet złe nastawienie.
Tym razem nie musicie robić
zadania domowego, chyba, że ktoś bardzo chce, wtedy może wykonać dodatkową
pracę plastyczną pt: "Ja i moi przyjaciele".
Bogumiła Antkowiak
Razem raźniej i przyjaźniej
W
wielkim stawie, tuż obok Sosnowego Lasu, mieszkały zielone żabki, które robiły
dużo hałasu. Wieczorami głośno rechotały, kumkały i wesoło się śmiały.
Wszystkie bardzo się lubiły, często w „szkołę” się bawiły. Jedna była
nauczycielką, druga dyrektorem, trzecia była panią woźną, a pozostałe odgrywały
uczniów role. Bardzo tę zabawę lubiły, zawsze zgodnie się bawiły i o pójściu do
prawdziwej szkoły od dawna marzyły. Żabki nie chodziły jeszcze do szkoły, bo
były za małe. Na harcach i zabawach spędzały dni całe. Wreszcie przyszła pora
na naukę w szkole. Żabki poszły do pierwszej klasy szczęśliwe i wesołe. Bardzo
szkołę polubiły, wszystkie chętnie się uczyły. Pilnie zadania domowe odrabiały
i bardzo grzecznie się zachowywały. Były dla siebie miłe, nigdy się nie
kłóciły, chętnie z sobą przebywały i w razie potrzeby sobie pomagały. - 16 -
Rys. Patrycja Darian - 17 - Pewnego dnia do ich klasy przyszedł nowy kolega.
Pani wychowawczyni, Kacpra dzieciom przedstawiła i o przyjazne powitanie
wszystkich poprosiła. Żabki do nowego kolegi miło się uśmiechały, miejsce w
ławce mu wskazały. Jednak nowy uczeń był bardzo ponury, i nie odzywał się do
nikogo. Nie odpowiadał na pytania, nie siadł z żabkami do wspólnego śniadania.
Po lekcjach szybko wychodził ze szkoły. Nie pojawiał się na podwórku, na którym
żaby puszczały latawce na sznurku. Mijały dni za dniem. Żabki bardzo się
starały, by polubił ich nowy kolega.
Częstowały
go pysznościami, a on odmawiał, mówił, że nie potrzeba. Zapraszały go do
wspólnej zabawy, a on mówił, że nie ma ochoty, a nawet kiedyś wykrzyczał, że
głupie są ich zabawy i psoty. Stawał się niegrzeczny. Na naukę nie miał ochoty.
Zaczęły się z nim prawdziwe kłopoty. Miał problem z czytaniem, bardzo trudził
się nad każdym matematycznym zadaniem, - 18 - miał też kłopoty z pisaniem.
Dzieci chciały mu pomóc w nauce, wspólnie odrabiać zadania, a on powiedział, że
to jego sprawa, i nie chce słuchać ich czczego kumkania. Nic im do tego, niech
każdy pilnuje siebie samego. Kiedyś dzieci wielką wieżę zbudowały, równiutko
klocki poukładały. Dumne były ze swojej pracy i chciały pokazać ją pani.
Czekały, aż pani wejdzie do klasy i nagle stała się rzecz niebywała. Kacper
kopnął w klocki i wieża się rozsypała. Dzieci zdumione patrzyły na kolegę, a
część żabek po prostu się popłakała. Po raz pierwszy w klasie dzieci były
smutne, Kacper wywołał kłótnię. Powiedział dzieciom, że wszystkie są głupie, że
w nosie ma ich zabawy. Kopnął tornister Kumkumki, rzucił ołówkiem Ropuszka,
wystawił język Żabusi i powiedział, że wcale do szkoły chodzić nie musi. Po
lekcjach żabki poszły do pani i o wszystkim jej opowiedziały. Pani bardzo się
zmartwiła, ale dzieciom tłumaczyła, że ciężko jest Kacprowi, - 19 - że
potrzebuje czasu, żeby polubić nową szkołę, i żeby się nie smuciły – mają jak
zawsze być wesołe. Prosiła, żeby się dzieci na niego nie gniewały, i jeszcze
trochę cierpliwości mu okazały.
Kacper
nie namyślał się ani chwili, skoczył do wody i płynął szybko w stronę
pisklęcia. Już zaczął tonąć maluszek, już pełen wody był jego brzuszek. W
ostatniej chwili chwycił go Kacper, ciężko oddychał ze zmęczenia, ale nie
puszczał maleńkiego, tylko powoli płynął do najbliższego brzegu . Był
już bardzo zmęczony, tracił siły, a do pokonania długie metry przed nim były.
Nagle poczuł, że lżej mu się zrobiło, bo na pomoc kilka żabek przybyło.
Kumkumka, Żabusia i Ropuszek, dzielnie Kacprowi pomagali, i wspólnie życie
maleńkiej sówki uratowali. Mama sowa ze łzami żabkom dziękowała, wszyscy
patrzyli na Kacpra z podziwem, głośno go oklaskiwali, podziwiali,
gratulowali. Po raz pierwszy Kacper
uśmiechnął się szeroko, i poczuł się szczęśliwy. Uwierzył, że w nowej klasie będzie miał przyjaciół prawdziwych. Bo
pomimo tego, że sprawiał im dużo złego w trudnej chwili nie zostawili go
samego. Przyszli mu z pomocą i wspólnie uratowali pisklaka. Kacper spuścił oczy
i wszystkich głośno przepraszał, za wszystkie przykrości, które im uczynił, za
to, że byli smutni z jego winy. Zrozumiał,
że w gromadzie jest raźniej, że razem można uczynić bardzo wiele, że każdemu w
życiu potrzebni są przyjaciele.
Pani Ewelina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz